nasze matki...
Okrutnie zagięłaś mnie tym stwierdzeniem. Bardzo trudno pisać wypracowanie, mając świadomość, że będzie ono dotyczyło autora w sposób bezpośredni. Mówi się trudno, jeśli mam Ciebie przekonać, że pilot to najzupełniej normalny człowiek, to muszę pisać o sobie. Ojciec, kawalerzysta, służył w Poznaniu (w 6-tym pułku) i bardzo często opowiadał o swoich przygodach jakim był poddawany na poligonie w Biedrusku. Jego historia to materiał na oddzielne opowiadanie a początek można znaleźć w jednym z esejów pani Hanny Krall (to o tych wronach !!). Wojsko towarzyszyło mnie od dzieciństwa.
Napisałem, że najtrudniej o sobie, bo oto rodzi się taki na dalekich Kresach, nad samą Dzisną (bardziej „zdradliwa” od Wieprza) w Szarkowszczyźnie, przesiąknięty opowiadaniami dziadka Floriana o Sybirze i białych niedźwiedziach, oglądający z bliska zbombardowanie mostu nad Dzisną a czerwcu 1941 roku, podziwiający „precyzję” i skuteczność działań lotnictwa, który chciałby tak samo w przyszłości zostać pilotem i już nie rozstał się z tą myślą – marzeniem !!
Muszę się pochwalić, że pływałem, jak daleko sięga moja pamięć. Ze względu na miejsce zamieszkania i charakter rzeki, mój ojciec zastosował najprostszy sposób nauki pływania. Przewiązał wpół i wrzucił do wody i patrzył. Dziecko, jak piesek samo się uczy, przynajmniej w moim przypadku, bo brat Jan (św.p. od roku) więcej do wody nie wszedł a ja w niej pozostałem.reakcje na film „Nasze matki …” z powodów oczywistych właściwie mnie nie zaskoczyły. Jedyne co mogę powiedzieć czytając niektóre wpisy, to tylko tyle, że czasem mam wrażenie, że uczestniczę w jakimś matrixie, że to niemożliwe, żeby niektóre zdania wypowiedziane (napisane) były przez Polaków, po polsku, czasem nawet w zupełnie dobrej polszczyźnie, na forum polskiej gazety, pod blogiem polskiego autorstwa.
Czy to jest możliwe, żeby nienawiść do Polski i Polaków była tak bezgraniczna, zaślepiająca, odbierająca wręcz rozum?
Czy to możliwe, ze nie ma na forum nikogo, komu słowa: „Niech żyje i trwa honor litościwych i rozumnych żołnierzy AK, którzy w ten sposób pomagali zbiegom żydowskim” o fikcyjnym, nieprawdziwym, wyjątkowo ohydnym epizodzie przedstawionym w niemieckim filmie, nie przeszkadzają, nie rażą, nie drażnią?
Czy chodzi tu o to, że w tym kłamliwym epizodzie uczestniczyli partyzanci AK, a nie AL lub GL czy chociażby BCh i dlatego nikogo z lewicowo nastawionych forowiczów to nie rani?
Czy nawet to, że jednym z obrońców prawdy w filmie był Szewach Weiss, nie daje nikomu do myślenia?
Kiedy w październiku 1953 roku przekraczałem progi Radomskiej Szkoły Lotniczej, moje szczęście nie miało granic. Zadowolonym był i mój tata, że będzie miał syna pilota. Mama była przerażona na sama myśl o moim lataniu! Katastrofy kolegów – podchorążych i instruktorów nie przerażały mnie, ale przyczyny wypadków analizowałem drobiazgowo. Musisz wiedzieć, że dobry pilot nie zrezygnuje z latania z powodu jakiejś przygody, choćby najgorszej. Na zasadzie analizy prawdopodobieństwa wystąpienia podobnego zdarzenia – naprawdę wiem coś o tym !!! Wyobraź Ty sobie, że te same liczby (w Rosji) w ichnim totolotku wystąpiły po 40-tu latach (jak pamiętam informację!!). Jeszcze długo latałem jak gdyby nic mi się nie przytrafiło
Komentarze
Prześlij komentarz